sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 4.

* PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM * 


Szedłem za nią już od kilku minut. Zawsze znajdowałem się kilka kroków w tyle. Wyjąłem z paczki kolejnego papierosa i wypaliłem go nadal nie spuszczając dziewczyny z oczu. Ona musiała mieszkać gdzieś w pobliżu. W końcu gdyby było inaczej nie przyszła by akurat do "Taste of Summer". Po czym to wywnioskowałem?
Po pierwsze, w pobliżu nie ma żadnej innej kawiarni.
Po drugie, gdyby mieszkała daleko stąd, nie wracałaby pieszo.
Dlaczego nasze drogi wciąż się spotykają? Nie dość, że ma serce mojej przyjaciółki, to na dodatek mieszka tak nie daleko ode mnie. Moje ręce drżały więc wsunąłem je do kieszeni w bluzie. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzę. Uzyskałem za dużo informacji w ciągu ostatnich dni. Jeszcze dobrze nie ogarnąłem się po śmierci Emily, a już znalazłem nową właścicielkę JEJ kochanego serduszka.
Em była najważniejszą osobą w moim życiu. Była dla mnie jak młodsza siostra, a zarazem najlepsza przyjaciółka. Znaliśmy się od dzieciństwa. Razem bawiliśmy się w piaskownicy, biegaliśmy za motylami. Razem poszliśmy do szkoły - ONA klasę niżej. Zawszę rano przychodziłem pod JEJ dom i razem szliśmy do budynku zwanego szkołą. Po lekcjach chodziliśmy do siebie i pomagaliśmy sobie w nauce. Dzięki niej zdawałem z klasy do klasy bez żadnego zagrożenia.
Powiedziałem JEJ wszystkie moje sekrety, a ONA mi moje. Wiedziała o mnie wszystko. Rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim. O naszych marzeniach, których było tak wiele, o naszych obawach i planach na przyszłość, o naszych partnerach. ONA mówiła mi czy dziewczyna, z którą się spotykałem jest w jakimś stopniu dla mnie dobra. Miała niesamowite wyczucie, co do ludzi. Jeśli powiedziała, że dana dziewczyna nie będzie mi wierna, kilka dni później okazało się, że mnie zdradziła.
Ja za to pilnowałem JEJ i chłopaków, którzy do niej startowali. Jeśli tylko jakiś dupek JĄ zranił, wychodził z tego z obitą mordą.
Pamiętam jak wieczorami po JEJ rozstaniach siedzieliśmy w JEJ pokoju, oglądaliśmy filmy i jedliśmy słodycze. Pocieszałem JĄ wtedy i mówiłem, że oni nie byli warci nawet na NIĄ spojrzeć. To była prawda. Emily była wspaniałą osobą. Zarażała swoją energią i entuzjazmem. Zawsze pomagała mi rozwiązać moje problemy, nawet jeśli byłem w największym gównie. Gdzie tylko się pojawiliśmy uważali nas za parę. Nie przeszkadzało nam to, mieliśmy z tego niezły ubaw. Takiej przyjaciółki każdy mógł mi pozazdrościć.
Teraz zostałem sam.
Z rodzicami miałem słaby kontakt, który stał się jeszcze gorszy po jej śmierci. Siedziałem całymi godzinami w pokoju, oglądałem nasze wspólne zdjęcia i wspominałem najlepsze chwile. Rzadko gdzieś wychodziłem, a jeśli już tak się stało - kierowałem się na cmentarz lub do NASZYCH ulubionych miejsc.
Zostałem sam ...
Jednak wiem, że ONA czuwa nade mną i pilnuję bym nie zrobił nic głupiego.
Po jej śmierci miałem myśli samobójcze lecz odciągnąłem się od nich ze względu na Em. Wiem, że ONA nie chciałaby, bym to zrobił. Skoro nadal żyję, żyję tylko dla NIEJ i dzięki NIEJ.
JEJ już nie ma, ja zostałem i nie mogę się poddać. Zrobię to dla NIEJ.


| PERSPEKTYWA ROSE | 


Jestem na siebie cholernie zła, przez to, że moja rozmowa z chłopakiem nie potoczyła się tak jak chciałam. Nie liczyłam na wiele, jednak mimo wszystko, miałam nadzieję, że powie cokolwiek, a nie wybiegnie z kawiarni, jak to zrobił.
Już kilka minut szłam przed siebie kierując się do mojego domu. Miałem dziwne przeczucie, że ktoś za mną idzie. Zdenerwowana kopałam kamyki po drodze. Aby poczuć się pewniej zadzwoniłam do Luke'a, chciałam po prostu z kim porozmawiać, a w tym momencie on wydawał się odpowiednią osobą. Liczyłam też na to, że ten wesoły chłopak choć trochę poprawi mi humor. Po kilku sygnałach Luke odebrał telefon.
- Hej Mała! Jak tam mija dzień?
Usłyszałem jego melodyjny głos i mimowolnie uśmiechnęłam się.
- Cześć. Na razie całkiem do niczego. A Tobie?
- Nudno, w pracy siedzę. Chcesz potem się ze mną spotkać? Kino na przykład?
Brawo Luke'y! I o to chodziło.
- Świetny pomysł. Zaraz będę w domu i sprawdzę jakie są dziś filmy.
- Zgoda. Przyjadę po Ciebie o 17 tylko prześlij mi twój adres sms'em. Na razie trzymaj się Mała.
Gdy skończyliśmy rozmowę była już prawie pod moim domem.
Wyciągnęłam rękę by otworzyć bramę i nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się gwałtownie i przed mną ujrzałam chłopaka, który ze mną ''rozmawiał'' w kawiarni.
Odsunęłam się dwa kroki do tyłu, tak że odpierałam się plecami o furtkę.
- O co chodzi? Śledzisz mnie?
Wypowiedziałam te słowa trochę za szybko, ale była przestraszona. Nie wiem, czemu ostatnio jestem taka płochliwa, może dlatego, że otrzymałam nowe życie i poznaję nowych ludzi. Nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki lub przyjaciela, dlatego teraz boję się, że coś zrobię źle i kogoś stracę.
- Tak. słuchaj, przepraszam za moje zachowanie w kawiarni. Ta sytuacja jest dla mnie nowa ... Najpierw śmierć Emily, teraz Ty ... Minie jeszcze wiele czasu nim się z tym wszystkim pogodzę. Przepraszam.
Po tych słowach odwrócił się i tak po prostu odszedł. Stałam tam jak wmurowana w ziemię i nie mogłam dojść do siebie. Co do cholery się właśnie stało?
Ciągle przed sobą widziałam chłopaka, który plątał się w słowach.
Chłopaka, który prawdopodobnie nieświadomie przeczesywał palcami włosy w trakcie mówienia.
Chłopaka, o niesamowicie pięknych zielonych oczach, które wydawały mi się, jakby wypłakały wiele łez.
W końcu wyrwałam się z transu i weszłam na swoje podwórko. Powolnym krokiem szłam w stronę drzwi, otworzyłam je i weszłam do wnętrza dwupiętrowego domu. Zdjęłam buty i na bosaka wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wciąż analizowałam słowa chłopaka.
Czego jestem pewna?
Śledził mnie, aż pod mój dom.
Nie znam jego imienia.
Chłopak przeżył wielkie załamanie po stracie przyjaciółki, a przeze mnie nie może o niej spokojnie zapomnieć. Mam jej serce i cholerne wyrzuty sumienia. Mogłam mu nic nie mówić, pogodziłby się z faktem, że Emily już nie ma i wiódłby spokojne życie, a ja to tylko zepsułam.
Mam wielki mętlik w głowie, kilka niedokończonych myśli na raz.
Już nie będę wchodzić w jego życie, tak będzie najlepiej dla wszystkich.



* * * 

Wysłałam do Luke'a wiadomość z moim adresem i tytułem filmu, na który chciałabym iść. Wybrałam jakąś lekką komedię, nie chcąc za bardzo wysilać się z myśleniem podczas oglądania nudnych filozoficznych filmów. 
Horrorów za to nie lubię więc zostaję komedia. 
Jest godzina 15;30, pora się szykować. Weszłam pod prysznic i szybko się umyłam, wytarłam się i ponownie założyłam bandaż. W szpitalu pokazali mi jak powinnam to robić, szybko się nauczyłam więc nie mam z tym problemu. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju, wzięłam czystą bieliznę i ubrania. Założyłam wszystko na siebie i przejrzałam się w wysokim lustrze na korytarzu. Miałam na sobie czarne rurki i biały t-shirt z nadrukiem. Z pokoju wzięłam jeszcze granatową bluzę z zamkiem i białe niskie trampki. Wysuszyłam i wyprostowałam włosy, a następnie lekko podkreśliłam oczy tuszem, a usta balsamem. Gotowe! Usłyszałam dzwonek do drzwi więc włożyłam telefon i pieniądze do kieszeni i zbiegłam na dół by otworzyć drzwi. Mój tata był jednak szybszy i wpuścił Luke'a do środka. o nie! Zacznie się przesłuchanie. 
Przywitałam się z blondynem całusem w policzek i poinformowałam tatę o wyjściu do kina. Powiedział Luke'owi .... nie, rozkazał mu to lepsze określenie. No więc nakazał mu odprowadzenie mnie do domu najpóźniej o 23. Gdy blondyn się zgodził mogliśmy w końcu spokojnie wyjść z domu.
- Przepraszam za mojego tatę. Jest trochę zbyt opiekuńczy. 
Powiedziałam, kiedy siedzieliśmy w samochodzie Hemmings'a. 
- Trochę?
Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. 
- No dobra, bardzo nadopiekuńczy. Ale to dlatego, że rzadko gdzieś wychodzę, przez chorobę spędzałam całe dnie w domu z przerwami na wizyty u lekarzy. 
Boi się o mnie ...
- Ze mną jesteś bezpieczna. - wyprostował się dumnie wysunął klatkę piersiową do przodku, przez co roześmiałam się jeszcze bardziej. Reszta drogi do kina odbyła się spokojnie. O ile tak można nazwać sytuację, kiedy Luke opowiada durne kawały, a ja zwijam się na siedzeniu ze śmiechu. Uwielbiam tego chłopaka. Od razu wiedziałam, że spotkanie z nim poprawi mi humor. 


* * *

- A ten facet, co zwinął tej starszej pani torebkę, potem otwiera, a tam zdechły kot? 
Wyszliśmy właśnie z kina i wspominaliśmy najlepsze momenty z filmu pękając ze śmiechu. Teraz już wiem, co traciłam przez te lata nie wychodząc ze znajomymi. Takie wypady są najlepsze!
- Jesteś świetny! Dziękuję, że zgodziłeś się wyjść ze mną do kina. 
Weszliśmy właśnie do McDonalda i zamówiliśmy jedzenie. 
- To Ty jesteś świetna i nie ma za co. Masz teraz lepszy humor? 
- Tak i to wszystko dzięki Tobie.
- Polecam się na przyszłość.
Znowu przybrał dziwną pozycję, a ja zwijałam się ze śmiechu. Ludzie wokół patrzyli na nas jak na zbiegów z psychiatryka, a my przez to jeszcze bardziej się śmialiśmy. 
- Tak w ogóle to gdzie pracujesz? Mogłabym Cię jutro odwiedzić. 
Patrzyłam się na niego, czekając na odpowiedź i jedząc frytki. 
- Warsztat samochodowy. Dam Ci wizytówkę. 
Wyjął z portfela małą, szarą karteczkę i podał mi ją. Schowałam ją do kieszeni i wróciłam do jedzenia. 
- Muszę znaleźć sobie pracę na resztę wakacji. Tylko, że kompletnie nie wiem co chcę robić. 
- Jutro coś wymyślimy. 


* * * 


Następny dzień.


Wczoraj po powrocie do domu miałam jakże bardzo poważną rozmowę z moimi rodzicami. Gdzie byłam, c to za chłopak, gdzie pracuję, ile ma lat i tego typu pytania. Po godzinie przesłuchania pozwolili mi iść spać. 

Spojrzałam na zegarek, jest już 15, jak ten czas szybko leci. Podniosłam się, z łóżka i postawiłam, że porozmawiam z tatą na temat remontu mojego pokoju. Wrócił on godzinę temu z pracy więc może znajdzie dla mnie chwilę czasu. Znalazłam go w sypialni i od razu przeszłam o rzeczy i powiedziałam o remoncie. Wyrok końcowy był z korzyścią dla mnie, ponieważ w ciągu tego miesiąc pokój będzie gotowy. Wspominałam jeszcze o pracy wakacyjnej, ale tu już nie otrzymałam dużego entuzjazmu z jego strony. 
- A i jeszcze jedno. Wychodzę dziś po Luke'a i możliwie że przyjdziemy tutaj. 
- Dobrze, powiedz mamie, żeby zrobiła większą kolację. - zaśmiał się i wrócił do pracy przy laptopie. 


* * * 


Byłam w drodze do warsztatu, w którym pracuję Luke, wyjęłam z kieszeni spodni telefon i napisałam do chłopaka sms'a. 

'' Hej ;) Już prawie jestem, wyjdziesz na zewnątrz? x '' 

Byłam już przy niskim budynku pracy blondyna, gdy zauważyłam go opartego o swój samochód. Zauważył mnie więc zaczął do mnie machać. Zaśmiałam się i szybko do niego podeszłam. 
- Witam piękną panią. 
Pocałował mnie w policzek , co odwzajemniłam tym samym. 
- Witam przystojnego pana. 
Gdy uspokoiliśmy nasz śmiech wsiedliśmy do czarnego samochodu i odjechaliśmy. 
- To jaki masz plan na dziś? - zapytał Luke spoglądając krótko na mnie. 
- Jedziemy do mnie, mama zrobi kolację i pomożesz mi szukać pracy. 

Δ  Δ  Δ

Hej. ♥
Dziękuję za wszystkie komentarze i już ponad 1600 wyświetleń! Jesteście najlepsi x
Pytanie do was: jaką pracę na wakacje proponujecie dla Rose?
Prośba: jeśli macie własne pomysły na dalsze losy Rose i Harry'ego - piszcie mi je w komentarzach. Czytam je wszystkie więc możliwe, że któryś pomysł wykorzystam :) x
Jak już wiecie, zbliża się wrzesień i szkoła. Co do rozdziałów, postaram się dodawać 2 na miesiąc, jeśli mi nie wyjdzie, przepraszam, ale teraz idę do 3 gimnazjum i chcę dobrze wypaść w tym roku. Mam nadzieję że rozumiecie.
Będę pisać w każdej chwili kiedy będę mieć pomysł i wenę.
Bieżące informacje o ff (data nowego rozdziału, spoilery, itd) będę pisała na tt z hashtagiem #newheartff
Wy też możecie pisać o tym ff lub kierować do mnie pytania dodając do tweeta #newheartff :)
Kogo nie informuję, a chce być informowany niech napisze mi o tym w komentarzu lub w odpowiedniej zakładce, podając swój username tt x
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
dziękuję. 

@xiluvmyharryx

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 3.

Około godziny 12 wróciłam do domu. Zaniosłam swoje rzeczy do pokoju. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i czułam, że coś jest nie tak ... Wiem, że nikt w nim nic nie zmieniał, jednak coś mi nie pasowało. Zmienię trochę wygląd mojego pokoju, ale to potem, teraz czeka mnie obiad.
Zaniosłam piżamę, ręczniki i bieliznę, którą używałam na szpitalu, do kosza na pranie w łazience. Stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje odbicie. Przez ostatnie dni w szpitalu trochę zmizerniałam, worki pod oczami, wysuszona cera ..
Zamknęłam oczy i znowu widziałam twarz chłopaka spotkanego na szpitalu. Odkręciłam zimną wodę i przemyłam nią twarz. Wytarłam się białym ręcznikiem i zeszłam do kuchni sprawdzić, czy obiad jest już gotowy.

*  *  *

- Mamo! Wychodzę na spacer. - krzyknęłam ubierając buty na korytarzu.
- Tylko uważaj na siebie i zadzwoń jeśli trzeba będzie po Ciebie przyjechać, dobrze?
Odpowiedziałam krótkie 'okej' i wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, w końcu są wakacje, jednak mieszkam w Anglii, a tu dosyć zmienna pogoda. Miałam na sobie krótkie szare spodenki i bladoróżową koszulkę z krótkim rękawkiem, a włosy splotłam w luźnego warkocza. Pilnowałam się, bym zakładała takie ubrania by nie było widać bandaża na mojej klatce piersiowej. 

Ruszyłam przed siebie w kierunku parku. Był on blisko mojego domu więc po kilku minutach siedziałam na ławce przy skateparku. Obserwowałam chłopaków, którzy jeździli na deskorolkach. Wykonywali przeróżne triki, wjeżdżali i zjeżdżali z rampy, podskakiwali przekręcając w powietrzu deskorolki, wjeżdżali na metalowe rurki lub schody. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, to co robili było wspaniałe. Zawsze chciałam choć trochę umieć jeździć na deskorolce. 

Nagle obok mnie usiadł całkiem przystojny chłopak o jasnych włosach zaczesanych do góry i niebieskich oczach. Postawił obok siebie deskorolkę i zaczął zdejmować ochraniacze z kolan. 
Postanowiłam odezwać się do niego. W końcu nic nie tracę. Jeśli jest miły i podtrzyma rozmowę zyskam znajomego, jeśli nie to trudno. 
- Świetnie jeździsz. Zawsze chciałam choć w połowie tak umieć. 
Blondyn przerwał swoje czynności i spojrzał na mnie uśmiechnięty, w jego 
oczach widać było błysk radości. Zapewne kochał to, co robi. 
- Dziękuję. Jeśli chcesz to mogę kiedyś Cię nauczyć paru sztuczek.
Ucieszyłam się z tej propozycji i uśmiechnęłam się szeroko. Jednak po chwili posmutniałam i spuściłam głowę patrząc na swoje stopy. 
- Na razie nie mogę, dopiero miałam operację i muszę się oszczędzać. - grymas wdarł się na moją twarz. 
- Przecież nie musi być teraz, kiedy już będziesz czuć się dobrze to pojeździmy - uśmiechnął się lekko - Co to za operacja ?
Spojrzałam na niego i zauważyłam ciekawość w jego oczach. Odsunęłam kawałek koszulki przy szyi i pokazałam bandaż. 
- Przeszczep serca. - powiedziałam cicho i skierowałam wzrok na ziemię. Przez chwilę nic nie mówił. Pewnie analizował wszystko w głowie i stwierdził, że taka osoba jak ja nie jestem mu potrzebna. Jednak przysunął się bliżej mnie i objął ramieniem. 
- Będzie dobrze, wyzdrowiejesz mała. 

Blondyn podał mi swój numer i kazał pisać, jeśli chciałabym gdzieś wyjść i spotkać się z nim. Okazało się, że nazywa się Luke Hemmings.
Pożegnałam się z nim i wyszłam z parku. Nogi pokierowały mnie do kawiarni o nazwie "Taste of Summer". Otworzyłam drzwi i weszłam do klimatyzowanego pomieszczenia. Podeszłam do lady i zamówiłam malinowego shake'a. Zapłaciłam i odwróciłam się by usiąść przy wolnym stoliku. Omal nie wypuściłam z rąk plastikowego kubka, kiedy zobaczyłam chłopaka, którego poznałam na szpitalu. Serio, znowu on? Nie wystarczy, że gdy próbuję zasnąć widzę wiele sytuacji z nim i jego przyjaciółką w roli głównej?
Usiadłam przy stoliku obok i zaczęłam pić shake'a. Co jakiś czas spoglądałam na zielonookiego, pił o ile się nie mylę mrożoną herbatę.
Po kilku minutach moich przemyśleń postanowiłam pójść do niego i wyjawić całą prawdę. Liczyłam na to, że to zmniejszy moje koszmary senne.
Stanęłam przy jego stoliku i lekko zakaszlałam.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mam Ci coś do powiedzenia. Mogę usiąść?
Brunet spojrzał na mnie z lekko zdziwioną miną i skinął głową.
- No więc słucham. - odezwał się, gdy usiadłam.
Układałam sobie wcześniej w głowie to, co mu powiem, ale teraz zdawało mi się, że to wszystko odleciało z mojej głowy. Zebrałam się w sobie i zdecydowałam się na jedno kilku wyrazowe zdanie. Już drugi raz dziś odsunęłam koszulkę.
- Mam serce twojej przyjaciółki.


| PERSPEKTYWA HARRY'EGO |


Dziewczyna zaskoczyłam mnie tym stwierdzeniem i to bardzo. Ona ma serce mojej kochanej Em? Nie mogę w to uwierzyć. Zacząłem kręcić głową i w myślach powtarzałem ''nie. nie. nie.''
Spojrzałem na dziewczynę siedzącą naprzeciw mnie. Łza spływała po jej policzku, miała zamknięte oczy. Jest ładna, ale nie tak jak Emily ...
Wstałem trochę zbyt gwałtownie, powiedziałem ciche ''muszę iść'' i skierowałem się do wyjścia. Byłem już przy drzwiach, ostatni raz odwróciłem się w stronę szatynki. Twarz miała schowaną w dłoniach a ręce oparte o stolik. Znowu pokręciłem głową i wyszedłem z kawiarni. Usiadłem na ławce przed kawiarnią. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Zostały dwie fajki czyli muszę odwiedzić sklep. Zakląłem w myślach i odpaliłem jednego papierosa. Po śmierci Em, czyli już od dziewięciu jebanych dni palę co najmniej paczkę dziennie. Zaciągnąłem się i powoli wypuściłem dym z płuc. Jak to możliwe, że akurat ona ma serce Emily? Odradzałem rodzicom mojej przyjaciółki oddanie jej narządów, ale Em podpisała jakiś papierek i po śmierci jej organy miały trafić do 'potrzebujących'. Nic nie mogłem na to poradzić. Skoro taka była wola mojej słodkiej blondynki ...
Zobaczyłem wychodzącą z kawiarni dziewczynę z sercem mojej przyjaciółki. Czy zawsze będę ją tak nazywać? Nie znam jej imienia, więc na to kurwa wygląda.
Dokończyłem palić papierosa i rzuciłem go na chodnik. Wstałem z ławki i przygniotłem peta gasząc go. Byłem dziś mega wkurzony. Cały dzień do dupy. Myślałem, że przyjście do ulubionej kawiarni Em i mojej to zmieni. Jednak to pogorszyło sprawę.
Postanowiłem pójść za dziewczyną.


Δ  Δ  Δ

Hej misie ♥

Na wstępie przepraszam, że początek rozdziału, a w sumie to cały rozdział wyszedł beznadziejnie ;(
Dziękuję za aż 22 komentarzy pod 2 rozdziałem. Jesteście wspaniali! ♥
Cieszę się, że spodobała się wam lista Rose. Postaram się tak pisać to ff, by jak najwięcej punktów z niej wykonała. ;)
Co sądzicie o Luke'u? 
Chłopak, czy tylko przyjaciel Rose? Jak wolicie? 
Zajrzyjcie do zakładki 'bohaterowie' i zapisujcie się w 'informowanych' x
Jeśli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach. Odpowiem pod następnym rozdziałem. ;) x
Przypominam, że na tt możecie pisać twetty o ff dodając #newheartff 
kocham was ♥

@xiluvmyharryx

sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 2.

    Chcę już w końcu stąd wyjść. Jestem na szpitalu już czwarty dzień. Czuję się dużo lepiej niż wtedy, gdy tu przyjechałam. Może jutro lub w sobotę mnie wypuszczą do domu.
   Wzięłam z szafki mój pamiętnik i ołówek, a następnie zaczęłam rysować. Nie wiem dlaczego, ale nagle poczułam ogromną chęć by to zrobić. Zaczęłam kreślić pierwsze linie, zaokrąglałam i wyostrzałam w odpowiednich miejscach. Machnęłam jeszcze parę razy ołówkiem i spojrzałam na moje dzieło.
Koń.
Z zaskoczenia ołówek wypadł mi z dłoni. Musiałam na chwilę "się wyłączyć" skoro narysowałam konia.
Czemu tak mnie to dziwi ?
Otóż po prostu nie pałam wielkim uczuciem do tych zwierząt i nigdy nie umiałam ich rysować ! Gdy miałam 8 lat pierwszy raz wsiadłam na konia i odbyłam krótką przejażdżkę, która zakończyła się upadkiem i złamaną ręką.
Od tamtej pory nie jeździłam więcej razy na koniach.
Został mi więc taki uraz z dzieciństwa...


  *  *  *


 
     Piątek. 
    Czuję się lepiej niż wczoraj. Na porannym obchodzie lekarz powiedział, że czekają mnie dziś ostatnie badania i jeżeli będzie wszystko dobrze jutro mnie wypiszą ze szpitala. 
Młoda pielęgniarka pomogła mi wstać z łóżka i usiąść na wózku. Prowadziła mnie na korytarz i zatrzymała wózek obok krzesełek przy recepcji. Zostawiła mnie tam twierdząc, że musi zabrać jakieś papierki potrzebne do badań. Po chwili zauważyłam wysokiego chłopaka rozmawiającego z jakimś lekarzem. 
Nagle nie wiadomo skąd pojawiło się w mojej głowie wspomnienie w ogóle nie związane ze mną. W pierwszej kolejności zauważyłam dwa brązowe konie biegające po łące. 
znowu konie ?! - pomyślałam. 
Po chwili dopatrzyłam się również dwóch osób na tych koniach. Na jasnym siedziała roześmiana blondynka. Jej długie włosy związane były w kucyka. Podążyłam za jej spojrzeniem i dostrzegłam chłopaka. Gdy odwrócił swoją głowę w stronę dziewczyny, zorientowałam się, że to ten sam chłopak, który właśnie stał przede mną i rozmawiał z lekarzem ! 
Potrząsnęłam głową próbując wyrzucić z niej tą wizję. Kiedy otworzyłam oczy, bruneta nie było przede mną, ale siedział tuż obok mnie. Ręce miał oparte o kolana, a głowę schowaną między dużymi dłońmi. 
Słyszałam jak ciągle powtarzał "dlaczego ona... to nie może być prawda..." . Podniósł swoją głowę i oparł się o ścianę. Spojrzałam nieśmiało na niego, mój wzrok skupił się na ciemnych zielonych tęczówkach jego oczu. Ma na prawdę piękne oczy. Zdawało mi się, jakbym już nie raz w nie spoglądała...
Widziałam jak nerwowo wciąga powietrze. Nie wiedziałam co zrobić, ale stwierdziłam, że odezwę się do niego. 
- Coś się stało? - miałam lekko zachrypnięty głos, pewnie dlatego, że wypowiedziałam dziś tylko kilka słów. Zazwyczaj jestem gadułą, ale też nieśmiałą dziewczyną. Zdziwiłam się więc, skąd we mnie tyle odwagi by odezwać się do obcego chłopaka. 
Brunet przeniósł swój wzrok na mnie i po chwili się odezwał.
- Moja przyjaciółka miała wypadek i zginęła tydzień temu. Dziś dowiedziałem się, że została dawcą serca. To się stało ! 
Powiedział trochę głośniej niż prawdopodobnie planował. 
Gdybym teraz stała, padłabym na ziemię. Mogę się założyć, że moje oczy nadzwyczajnie się rozszerzyły, a usta tworzyły literę "O". 
Mam serce jego przyjaciółki. 
Z tego co wiem, ostatnio nie było innego przeszczepu. 
To pewnie ta dziewczyna, którą dziś widziałam w tym dziwnym wspomnieniu. 
Po chwili przyszła pielęgniarka i zabrała mnie stamtąd. Zdążyłam tylko powiedzieć chłopakowi krótkie "przepraszam".


*  *  *

     
   Prawie całą noc nie spałam. Ciągle myślałam o roześmianej blondynce i chłopaku o szmaragdowych oczach. Po wczorajszej scence, która pojawiła się w mojej głowie, jak i po moich nowych rysunkach, wnioskuję, że dziewczyna, która oddała mi swoje serce lubiła konie. Może była to jej pasja? Ciekawi mnie, co jeszcze lubiła robić, jakie miała plany na przyszłość, jak zginęła, ale pewnie nigdy się tego nie dowiem ... 
   To głupie, co teraz powiem, ale przez chwilę pomyślałam, że wraz z sercem otrzymam część wspomnień, a może nawet uczuć tej roześmianej dziewczyny.
Gdy zobaczyłam tego chłopaka, poczułam się jakbym znała go przez wiele lat, a jednak nigdy wcześniej go nie spotkałam i prawdopodobnie już nie spotkam ...
   Nie chcę mieszać się do jego życia, już i tak wystarczająco cierpi z powodu utraty tak bliskiej mu osoby. Jak miałam 10 lat zmarł mój dziadek więc mogę domyślać się, co czuję ten chłopak.
Zawsze jak odwiedzałam dziadka, grałam z nim w karty, uczył mnie jeździć na rowerze, zabierał na lody. Mam z nim wiele małych wspomnień, był cudowną osobą.
Czemu tak jest, że Bóg zabiera nam tak ważne dla nas osoby? Może dlatego, że za ich życia nie docenialiśmy jak wielkie skarby mamy?


   Dziś sobota, dzień mojego powrotu do domu. Rano dałam radę sama wstać z łóżka i pójść do łazienki. Mama przywiozła mi ubrania więc po krótkiej kąpieli ubrałam się, a piżamę i ręcznik włożyłam do torby. 
Zabrałam swoje rzeczy z szafki, mój pamiętnik włożyłam do torebki, którą zawiesiłam na ramieniu. Lubię mieć go zawsze przy sobie, wtedy jest małe prawdopodobieństwo, że ktoś go przeczyta.
  Rozejrzałam się jeszcze raz po sali, w której spędziłam ostatnie kilka dni i wyszłam na korytarz. Tata poszedł do lekarza po jakieś dokumenty i zalecenia. Muszę uważać na siebie, nie rozchorować się, ponieważ mój układ odpornościowy nie działa do końca dobrze. Trzy razy dziennie mam brać witaminy, za miesiąc kontrola na szpitalu i to chyba tyle.
W końcu mogę wrócić do domu. 

* * *


LISTA ROSE ''BEFORE I DIE''






Δ   Δ   Δ

Hej <3
Dziękuję bardzo za każdy komentarz pod pierwszym rozdziałem. Nawet nie wiecie jak bardzo cieszę się z każdego nowego komentarza. ;)
Przepraszam za to, że musieliście tak długo czekać na drugi rozdział. W końcu jest, więc mam nadzieję, że choć trochę się wam spodoba.
Proszę piszcie swoje opinie o rozdziale.
Dacie radę dobić choć do 15 komentarzy? ;)

PS. Zajrzyjcie do zakładki ''BOHATEROWIE''
PS2. Na twitterze możecie pisać o ff pod hashtagiem #newheatff#
PS3. Każdy kto chce być informowany niech da mi p tym znać w komentarzach podając swój  user na tt xx


@xiluvmyharryx